Fotografia tradycyjna nadal ma swoich zwolenników. Czy warto jeszcze fotografować na kliszach?
Fotografia tradycyjna nadal ma swoich zwolenników, a w sklepach ciągle można dostać filmy fotograficzne. Czy fotografowanie starszymi aparatami na tego typu materiałach światłoczułych nadal ma sens? Ile to wszystko kosztuje? Czy w dobie aparatów cyfrowych analogi mają jeszcze jakieś uzasadnienie?
Zalety kliszy
Fotografia tradycyjna, choć jest już w tym momencie przestarzałą sztuką, wciąż ma swoich zwolenników. Mało tego – zdjęcia są zwykle niedoskonałe. Zaszumione, z zafarbem, nieostre do końca. I właśnie o to chodzi.
To, co w fotografii cyfrowej jest błędem czy mankamentem, w fotografii tradycyjnej jest to siłą. Ziarnistość dodaje uroku, podobnie jak różnego rodzaju wady optyczne starszych obiektywów czy specyfika danego filmu. Zdjęcia wyglądają inaczej, ale właśnie przez tę niedoskonałość bije z nich autentyczność i swego rodzaju magia.
Jak i za ile?
Robienie zdjęć aparatem tradycyjnym jest jednak wymagające i czasochłonne. Przede wszystkim – musimy dokładnie wiedzieć, co chcemy zrobić i w jaki sposób to zrobić, tj. w jaki sposób uzyskać dany efekt. Nie mamy bowiem możliwości kilkukrotnego powtórzenia danego ujęcia.
To znaczy, może i mamy, ale to wszystko kosztuje. Na standardowym filmie mamy 36 klatek. Jeden film kosztuje około 20-30 złotych, więc jedna klatka z filmu to koszt około 50-60 groszy. Niby nie dużo, ale zróbmy 100 zdjęć – jesteśmy biedniejsi o kilkadziesiąt złotych.
Do tego koszt klatki to nie tylko koszt zakupu filmu. To także koszt wywołania filmu – potrzebujemy odczynników, miejsca i sprzętu. Możemy go potem oczywiście przepuścić przez skaner i zdigitalizować, ale musi być on uprzednio wywołany, bo inaczej zostanie prześwietlony i stracimy ujęcia i pieniądze. Najlepiej i najtaniej wyjdzie zlecenie tego komuś – wówczas zapłacimy do 20 złotych za wywołanie.
Najtańsze są, paradoksalnie, aparaty. Ja swój kupiłem za 50 złotych. I nie jest to jakiś słaby aparat, bo Minolta 8000i była na prawdę przyzwoitą konstrukcją. Do tego dochodzą obiektywy, a to już kwestia uznania. Można też kupić Zenita z obiektywem za kilkadziesiąt, może nieco powyżej 100 złotych.
Czy warto?
W dobie fotografii cyfrowej taki rodzaj fotografii nie do końca ma uzasadnienie. Fotografia tradycyjna ma w tym momencie jedynie wartość artystyczną i tylko i wyłącznie do artystycznych zdjęć się nadaje. Fotografowanie na zleceniu takim aparatem jest aktualnie bez sensu, bo mało komu zależy na niepowtarzalnych zdjęciach, których wartość doceni tylko wąska grupa ludzi.
Fotografia tradycyjna jest jednak ciekawą sztuką. Jest to zupełnie inne doświadczenie, niż kiedy fotografujemy cyfrówką. Wydaje mi się, że chodzi o to, iż zanim zobaczymy, co udało nam się zrobić, musimy poczekać.
To nie są zdjęcia instant. To sztuka dla cierpliwych, wytrwałych i tak w zasadzie prawdziwa szkoła życia – zostało jedno ujęcie na filmie i tysiące myśli, na co je zużyć. Po doświadczeniach z fotografią tradycyjną przestaniecie strzelać na oślep i zaczniecie zastanawiać się nad parametrami przed wykonaniem zdjęcia a nie po, oglądając je na ekranie. Fotografia tradycyjna sprawi, że Wasz warsztat stanie się lepszy i przełoży się to bezpośrednio na pracę z cyfrówką. Dlatego uważam, że każdy, kto pragnie się rozwijać, powinien spróbować fotografii tradycyjnej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Fotografia na kliszy zmuszała i zmusza do „myślenia” i patrzenia…
Masz 36 do max. 39 fotek (jak krótko założysz film). Wiec zanim pstrykniesz to patrzysz, patrzysz, patrzysz… a nie klikasz i zastanawiasz się co wyjdzie. A jak się nie uda to robisz następne…
Kiedyś widziałem jedno super zdjęcie, doskonale obrazujące różnice Analog / Cyfra.
Tłum robiący zdjęcia a w środku tego jedna staruszka, która „tylko” patrzyła…