REKLAMA TP
sobota, 7 czerwca 2014, Antoni Żółciak

Żart na niedzielę – Hasselblad „certyfikuje” aparat w smartfonie

0 odpowiedzi na “hasselblad 500 el”

  1. fpss pisze:

    Artykuł o niczym czyli narzeknie autora że ktoś coś zrobił.

    • Antoni Żółciak pisze:

      Bardziej czego kto nie zrobił – ale Twoją opinię też rozumiem.

      • fpss pisze:

        Ja rozumiem że tytuły są „naciągane” by przyciągnąć czytelników ale ma czym ten żart ma polegać to już nie bardzo, aparat nie testowany to skąd wiadomo że zły, poza tym czemu mieliby tego nie robić, kasę dostali za swoje logo i zadowoleni z zysku, czy to takie dziwne przecież to częsty zabieg np. napis beatsaudio na smartfonach htc a głośniki wcale nie były najlepsze, Carl Zeiss na modelach Nokia które dobrych zdjęć nie były w stanie zrobić, to częsty zbieg marketingowy więc na co tu pisać o tym artykuł to nie wiem.

        • Antoni Żółciak pisze:

          Rolą takich ludzi, jak ja, jest tłumaczenie, że logo Beats na smartfonach oznacza w gruncie rzeczy dostosowanie ustawień equalizera – i niczego ponadto.

          Cieszę się, że poruszyłeś przypadek Zeissa. Moim zdaniem od „kejsu” opisanego wyżej różni się on diametralnie – bo Zeiss nad optyką Nokii faktycznie spędził trochę czasu, podczas gdy zakres działalności Hasselblada pozostaje niejasny.

          Cały tekst ma może wydźwięk negatywny, ale to lament fana marki – bo do Hasselblada zawsze miałem ciepły stosunek ze względu na istotną, historyczną działalność.

  2. ciorny pisze:

    Były już Hasselki co się zwały Lunar, Stellar, HV więc był czas przywyknąć. Historia z Vertu niczym się nie różni od powyższych. Kolejny skok na kasę. Jak napisał autor: „Kto bogatemu zabroni?”

    • Antoni Żółciak pisze:

      Tak, ale właśnie wspomniane przez Ciebie modele mają jakiś (nikły, ale jednak) sens – bazują na sprawdzonych konstrukcjach. To tak, jak Leica, która pod własną marką sprzedaje kompakty Panasonica. Owszem, drogie to, nie różni się od modelu „referencyjnego” i żadnych wartości fotograficznych nie dodaje – ale jednak JAKIŚ sens ma, podczas gdy ta współpraca z Vertu jest dość dziwaczna, niejasna.

      • ciorny pisze:

        Sens zakupu Lunara za wielokrotność ceny nex-7 z autorską nakładką szwedzkich inżynierów w postaci boazerii w miejscu gripa zauważył jak dotąd chyba tylko David Beckham 🙂 Podtrzymuję to co napisałem wyżej. Dla mnie wszystko jest jasne, to po prostu skok na kasę. Logo Hassela na fonie ma za zadanie omamić bogatego kupującego i przekonać go że za ekstra kasę dostaje coś ekstra podobnie jak literka H na korpusie Nex-a ma sugerować, że za 7000$(NEX-7 stoi poniżej tysiaka zielonych) dostajemy średnioformatową jakość wprost z Goteborga.

        • Antoni Żółciak pisze:

          Nie zrozumieliśmy się – w przypadku przerabianych NEX-ów nie mówię o sensie zakupu, tylko o sensie produkowania. Hasselblad chciał, Hasselblad posiedział nad projektem (wizualnym), Hasselblad ma. Nad wyglądem Lunara znęcałem się jeszcze na łamach innego portalu, ale cena i rynek docelowy były i są dla mnie sprawą drugorzędną.

          Jeśli natomiast o Vertu chodzi, to jak na razie nie wiadomo, czy w ogóle nad czymkolwiek w tym urządzeniu się Panowie ze Szwecji pochylili.

  3. ciorny pisze:

    Oddzielasz produkcję i sprzedaż. W przypadku firmy zarabiającej na sprzęcie foto to moim zdaniem błąd. Bo niby jaki był sens produkowania aparatu który jest jedynie kalką myśli inżynierskiej innego producenta, przy najniższym nakładzie własnych sił jeśli nie chcieli na tym po prostu zarobić bazując na własnej legendzie? Fragment w którym piszesz, że Hassel posiedział nad projektem wizualnie(a jak mu wyszło dobrze wiesz) najdobitniej o tym świadczy (na hadłer nie starczyło zapału). Tak samo moim zdaniem jest z Vertu. Na telefonie ma ładnie prężyć się logo H(kto wie może dodadzą wersję z kryształkami Svarovskiego albo z białego złota) i tyle. W zamian za to firmy podzielą się zyskami. No może dodadzą jakąś apkę albo poproszą Fuji by im wyczarowali jakiś fajny obiektywik do tego cuda.

    • Antoni Żółciak pisze:

      Oddzielam, bo nie krytykuję chęci zarobku, tylko założenie na poziomie czysto ideowym. Do pewnego stopnia na pewno się z Tobą zgadzam – po co się przemęczać, skoro można pieniądze zdobyć niskim nakładem sił?


reklama