Nie chodzi o to, który robi lepsze zdjęcia, bo to termin zbyt pojemny. Zbyt dużo jest na rynku smartfonów, zbyt dużo jest też kompaktów. Spójrzmy jednak na podstawy – w jaki sposób smartfon może zastąpić prosty aparat?
Artykuł sponsorowany
Od przynajmniej kilkunastu miesięcy słyszymy, jak to smartfony wypierają z rynku proste kompakty. Sprzedaż spada, zwłaszcza wśród młodszych użytkowników – tych, którzy i tak mają w kieszeni wysokiej klasy telefon. Postanowiliśmy więc sprawie przyjrzeć się bardziej merytorycznie i postawić nie tylko na słupki, ale również na zdjęcia. I na sytuacje, w których często fotografujemy.
O ile w poprzednich dwóch przypadkach rozpatrywaliśmy wykorzystanie smartfona w fotografii ulicznej (uczyliśmy się też o podstawach robienia zdjęć), tak tutaj spoglądamy na sprawę bardziej kompleksowo. Chcę zaznaczyć jedno – generalizacja jest niemożliwa. Nie utożsamiajcie segmentu „kompaktów” ze wszystkimi „kompaktami”, a „smartfonów” ze wszystkimi „smartfonami”. Wszystko zależy od konkretnego modelu, ba, konkretnej matrycy czy optyki. My sięgnęliśmy po jeden z popularnych, „stylowych” kompaktów, zestawiając go ze świetnym smartfonem Moto X Style, który niedawno testowała dla was ekipa gsmManiaKa.
Używanie na co dzień. Co będzie lepsze?
Cóż, ja tu wątpliwości nie mam i stawiam na smartfon. Po pierwsze, dostajemy wszystko w jednym, a więc:
- komfort korzystania z jednego urządzenia;
- uniwersalność;
- większy ekran;
- rozliczne opcje edycji zdjęć;
- dostęp do social media.
A to i tak tylko te zalety, które można wymówić dosłownie po minucie pochylania się (nie dosłownego) nad tematem. Komfort odznacza się tym, że telefon i tak mamy w kieszeni. Uruchomienie aparatu zajmuje dosłownie moment – w przypadku Moto X Style możemy dwukrotnie wykonać obrót nadgarstkiem, a aplikacja już będzie aktywna. Pewnie, włączanie kompaktu też może nie trwa długo, ale – jednak – często telefon uda nam się „odpalić” szybciej. W tym samym segmencie można umiejscowić też wspomnianą uniwersalność, czyli fakt posiadania sprzętu wielofunkcyjnego, służącego zarówno do dzwonienia, jak i pisania maili, przeglądania sieci, grania w Angry Birds i inne. Na aparacie, co najwyżej, możemy pograć w liczenie pikseli. No i przyznajcie się – komu chce się wychodzić z domu z dodatkowym pokrowcem, w którym schowamy cyfrówkę? Idźmy dalej i przyjrzyjmy się ekranowi.
Wyświetlacz. Lepszy w kadrowaniu, lepszy w odtwarzaniu
Kupując smartfon za 2 tys. złotych (lub droższy) dostaniemy na sto procent monitor lepszy, niż w najlepszych aparatach. Idealnym wyjściem byłby wizjer, ale ani w kompakcie, ani w telefonie takiego nie uświadczymy (czy na pewno?). Wysoka szczegółowość smartfonów pozwala na bardziej dokładne kadrowanie, a dotykowy panel ułatwi dokładne ustawianie ostrości.
Kapitalną sprawą w Moto X Style (dostępną też w kilku innych telefonach) jest możliwość szybkiej, ręcznej kompensacji ekspozycji, co pozwala podkreślić te partie fotografii, które mają zostać mniej lub bardziej intensywnie eksponowane. Druga rzecz to odtwarzanie już wykonanych zdjęć czy filmów. Na 5,7-calowym wyświetlaczu o rozdzielczości 2560 × 1440 pikseli (gęstość 515 PPI!) widać lepiej, bardziej, więcej. Kolory też są sprawniej odwzorowywane, co zawdzięczamy głównie panelowi IPS.
Dzielenie się zdjęciami. Smartfony królują
Tu nie ma żadnych wątpliwości, bo udostępnienie kadru z poziomu telefonu trwa dosłownie moment – i jesteśmy też kompletnie uniezależnieni od aplikacji. Możemy wybrać każdą, która jest dostępna w Google Play, więc nie ma różnicy, czy będzie to WhatsApp, Snapchat, Messenger czy Twitter.
W przypadku aparatów wygląda to już nieco inaczej. Możemy skorzystać ze zintegrowanego Wi-Fi, ale rzadko kiedy do dyspozycji mamy coś poza zintegrowaną aplikacją maila. Tak czy inaczej pojawi się tu kolejny problem – Internet. Samo Wi-Fi sieci nie czyni, więc będziemy musieli albo zlokalizować kawiarnię z otwartym dostępem, albo korzystać z tetheringu na smartfonie. Owszem, pojawiały się tu i ówdzie rozmaite hybrydy (m.in. wynalazki Samsunga) ze slotami na karty SIM; nie zdobyły jednak wielkiej popularności. Producenci aparatów postanowili więc pójść nieco inną drogą. Dołączają Wi-Fi do swoich sprzętów, ale nie próbują już „konwertować” ich na smartfony. Stawiają na współpracę między jednym, a drugim, udostępniając specjalne aplikacje. Programy te pozwalają nam m.in. na zdalną kontrolę nad wszelkimi parametrami ekspozycji czy też dostęp do materiałów zapisanych na karcie pamięci. Wciąż jednak, z perspektywy zwykłego użytkownika, mamy do czynienia z dwoma urządzeniami – a nie jednym. A co, jeśli nasz aparat nie dysponuje Wi-Fi?Najbardziej znaną opcją jest zainwestowanie w kartę Eye-Fi, na której zmieszczą się nie tylko nasze fotografie – udostępnia ona również sieć, dzięki której możemy je wysłać do Internetu. Niemniej, w dalszym ciągu funkcjonalność będzie tu znacznie ograniczona względem zwykłego telefonu.
Jakość zdjęć. Różnice? Znikome
Umówmy się – żaden prosty kompakt nie podoła mocno kontrastowym sceneriom, co przede wszystkim ma związek z wąskim zakresem dynamicznym matryc o tak niewielkiej przekątnej (porównujemy do pełnej klatki). Nie podoła również fotografowaniu w nocy, gdzie konieczność podniesienia czułości ISO jest niezwykle istotna – bo korzystać możemy albo z tego, albo ze statywu. A statyw mało kto chce ze sobą zabierać, mając kompakt, który mieści się w kieszeni.
Oczywiście w przypadku zakresu dynamicznego jesteśmy w stanie sprawę ratować trybem HDR, natomiast:
- nie we wszystkich modelach będzie on dostępny;
- nie we wszystkich modelach będzie działać tak, jak moglibyśmy tego oczekiwać.
Podobnie jest zresztą ze smartfonami – i tutaj nie można się łudzić. Producenci telefonów w przeróżny sposób próbują, z roku na rok, usprawniać zintegrowane z telefonami aparaty. Z lepszym lub gorszym skutkiem udaje się tę sprawę załatwić, m.in. wprowadzając mechanizm szybkiej migawki, która wykonuje kilka zdjęć po kolei, a potem składa je w jedno.
Zdjęcie w słabych warunkach oświetleniowych (przed i po korekcie ekspozycji) – smartfon
Zdjęcie w słabych warunkach oświetleniowych (przed i po korekcie ekspozycji) – aparat
Dystorsja? Niekoniecznie
Ale zostawmy na chwilę temat matryc, bo to zawsze będzie kwestia problematyczna. Przejdźmy do optyki – i tak zwanej dystorsji beczkowej, która bywa sporym problemem w przypadku obiektywów szerokokątnych. Ze zdziwieniem odkryłem, że ani w naszym „tanim kompakcie”, ani w Motoroli takowy nie wystąpił.
Brak wyraźnej dystorsji na zdjęciach ze smartfonu
Brak wyraźnej dystorsji na zdjęciach z aparatu
Makro? Różnie bywa
W naszym przypadku makrofotografia okazała się lepsza w przypadku aparatu – ale też technika wykonania zdjęcia pozostawia sporo do życzenia. Widać, że ostrość utrzymana jest wyłącznie w centrum kadru – i o dziwo, podobna rzecz ma miejsce w przypadku telefonu.
Makro – smartfon
Makro – aparat
Odwzorowanie detali
Szczegóły w obydwu przypadkach, przy identycznym oświetleniu i tej samej scenerii, zostały oddane w bardzo podobny sposób. Zarówno telefon, jak i smartfon poradziły sobie z tym zadaniem świetnie, zważywszy na ich półki cenowe.
Szczegóły – telefon
Szczegóły – aparat
Zdjęcia po zmroku nie zachwycą ani w jednym, ani w drugim przypadku, ale…
O tym, że telefon czy prosty kompakt nie poradzi sobie ze słabym oświetleniem – wiemy. Trzeba natomiast działać najefektywniej z tym, co akurat mamy pod ręką, a tutaj przydaje się szybka kompensacja ekspozycji dostępna w Motoroli. Wystarczy na głównym ekranie przesunąć charakterystyczny okręg, by dobrać optymalne parametry ekspozycji i pokazać to, co pokazać chcemy. Analogiczny proces w klasycznym aparacie wymaga przynajmniej kilku kroków, bo trzeba tu kliknąć, tam kliknąć, i dopiero przesuwać wskaźniki. Na telefonie wykonamy te czynności szybciej.
Kompakt króluje w zoomie
Smartfony, z kilkoma wyjątkami, nie dysponują optycznym zbliżeniem. Co innego kompakty – te małe konstrukcje zazwyczaj doposażone są w zoom optyczny. Telefony, na ogół, korzystają wyłącznie z rozwiązań programowych – raz działających lepiej, raz gorzej. Przyjrzyjmy się teraz różnicom.
Zbliżenie aparatu – optyczne
Zbliżenie smartfonu – cyfrowe
Na koniec – porównanie filmów
Cóż, tutaj już nie ma żadnych wątpliwości – smartfon kompletnie deklasuje swoją konkurencję. Nie tylko rozdzielczością (Full HD kontra 720p, choć zdarzają się już tanie kompakty oferujące Full HD), ale przede wszystkim jakością i klarownością obrazu. W przypadku Moto X Style wideo jest przejrzyste i szczegółowe, natomiast w opozycyjnym kompakcie mamy do czynienia z obrazem marnej jakości, zaszumionym i pozbawionym detali. Przypomnę jeszcze, że obydwa klipy powstawały w tych samych warunkach oświetleniowych.
Co wybrać?
Telefon zdecydowanej większości z nas wystarczy. W zależności od modelu, pozwala na zmianę podstawowych parametrów ekspozycji czy nawet przejęcie całkowitej nad nią kontroli. Z kompaktem może być podobnie, choć te najtańsze modele ograniczają się raczej do zasady „wyceluj i strzel”. Z drugiej strony, kosztują one naprawdę niewiele – bo używaną, prostą cyfrówkę, dostaniemy za 150-200 złotych, podczas gdy na smartfon dobrej jakości trzeba wydać nawet 10-krotnie więcej. Nie zapominajmy przy tym, że w telefonie otrzymujemy zdecydowanie większą elastyczność w postprodukcji i udostępnianiu naszych fotografii. Pamiętajmy też, że jeśli zdecydujemy się na bardziej zaawansowany sprzęt fotograficzny – jak kompakty z segmentu premium – to żaden smartfon nie dotrzyma im kroku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
nie wymienił bym mojego panasonica tz 70 na żadnego smartphona, choćby nie wiem jaki był. Żaden aparat z telefonu nie może się mierzyć z prawdziwym aparatem
Trochę już późno ale dodam jeszcze swój komentarz.
Żaden. Powtarzam, żaden telefon nawet Motorola nie zrobi tak dobrego zdjęcia jak nawet prosty aparat kompaktowy za 400-500zł. Tu nawet nie mozna się łudzić by przy ograniczeniach rozmiaru matrycy i obiektywu w telefonie można było walczyć z (nadal małą, ale jednak znacząco większą) matrycą i optyką aparatu kompaktowego.
Co do porównania w teście:
– wymienione makro to raczej zbliżenie, do prawdziwej makro-fotografii używane są dedykowane obiektywy do lustrzanek bądź odpowiednie przystawki i oświetlenie, choć oczywiście dla zwykłego użytkownika sfotografowanie z bliska psa, kota czy kwiatu peonii to będzie już „makro”
– dysorsja – ta usuwana jest programowo, dlatego może nie być obserwowalna w zdjęciach z telefonu
– uniwersalność – z tą jest ciężko wygrać, bo wadą mojej lustrzanki jest to że nie mogę jej zawsze mieć przy sobie, a stawiam Ferrari (którego nie mam) w zakładzie, że moja pierwsza 11-sto letnia lustrzanka Pentaksa pobije w jakości obrazowania (nie ilości Mpix) aparat telefoniczny choćby i 100tys. PLN kosztował 😉 ale niestety nie mam jej przy sobie zawsze i nie zawsze to super zdjęcie uda mi się wykonać.
To tyle. Nie ma co mydlić oczu ludziom, że telefon zrobi zdjęcie porównywalnej jakości – ważne że to zdjęcie zrobi i jeśli rzeczywiście to zdjęcie będzie przyzwoite to większości ludzi wystarczy, a na okoliczność gdy będzie potrzebować rzeczywiście dobrego zdjęcia zabierze się porządny aparat. Jak kogoś stać na noszenie telefonu za 2000zł, to nie jest problemem dla niego wydanie 2-3 tys. na amatorską lustrzankę czy dobry kompakt.
Mam aparat za 530 zł z przed dwóch lat. W zeszłym roku dostałem służbowy smartfon z górnej półki. I całkowicie się z Tobą nie zgodzę. Porównanie smartfona do lustrzanki to oczywiście nieporozumienie, podobnie jak porównanie lustrzanki do kompaktowego aparatu. Natomiast mój smartfon robi lepsze zdjęcia niż mój kompaktowy aparat, którego w ogóle od tego czasu przestałem w zasadzie używać. Co do lustrzanki, nie każdemu jest potrzebna, nie każdy potrafi się nią obsługiwać, nie każdy widzi sens w wydawaniu pieniędzy na coś co jest w gruncie rzeczy zbędne na co dzień. Skoro smartfon potrafi wykonać całkiem dobre amatorskie fotografie lepsze niż tzw. małpka to dla wielu zakup aparatu cyfrowego traci sens. Smartfon jest znacznie wygodniejszy, mamy go niemal zawsze przy sobie, wiele z nich nadaje się do wykonywania zdjęć na basenie (nawet pod wodą), w deszczu. Nie zajmuje dodatkowego miejsca nie trzeba pamiętać by go ze sobą zabrać, nie trzeba się martwić na plaży, że zamoknie lub się zapiaszczy. Nawet jeśli kogoś stać na lustrzankę to zabieranie jej ze sobą na plażę czy imprezę raczej do najwygodniejszych nie należy. Zresztą nawet na wakacjach gdzie jesteśmy lekko ubrani taszczenie lustrzanki czy nawet małpki jest jednak znacznie mniej wygodne niż w przypadku smartfona. A skoro taka jakość zdjęć wystarcza nawet w biurach nieruchomości czy np. w komisach/salonach samochodowych to większości użytkownikom robiącym sobie amatorskie zdjęcia na imprezach czy wakacjach też całkowicie wystarczy. W dodatku smartfona można dostać za znacznie mniejsze pieniądze mając i tak abonament i spełnia on znacznie więcej funkcji niż aparat. Tekst uważam, za bardzo dobry i rzetelny tym bardziej, iż zaznaczono, że to tekst sponsorowany. Nie widać by wpłynęło to w jakikolwiek sposób na rzetelność dziennikarską, co w obecnych czasach nie jest przecież wcale codziennością. Tym bardziej należy pochwalić autora za podejście to tematu i jakość dziennikarstwa.
Ludzie to reklama. Nie ma co dyskutować na temat tego jaki aparat został użyty.
To tak jakbyście zapytali o „zwykły proszek”.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, jak wiele osób nie odróżnia reklam od zwykłych tekstów. Albo inaczej… wiedzą, że to reklama i mimo tego doszukuje się w tym treści i prawd jak w każdym innym artykule.
powiem tak. jak się chce robić zdjęcia na szybko to telefon jest bardziej praktyczny. Natomiast do zabawy w fotografię lepiej jest mieć kompakta. Na codzień używam telefonu samsung a na wyjazdy i okazje mam małpkę panasonica i uważam że to najlepszy zestaw
Można chociaż wiedzieć z jakiej półki cenowej był ten kompakt?
Autor pisze w tekście o „tanim kompakcie” i „prostym kompakcie”, więc mowa o niższych półkach cenowych. I słusznie, bo aparat za 2 czy 3 tysiące złotych oferuje jednak więcej możliwości i lepszą jakość obrazka, niż smartfon. Nawet ten najdroższy. Pisze zresztą o tym sam autor, cytuję: „Pamiętajmy też, że jeśli zdecydujemy się na bardziej zaawansowany sprzęt fotograficzny – jak kompakty z segmentu premium – to żaden smartfon nie dotrzyma im kroku.” 🙂
Do autora: cena i marka smartfona została podana. Jaka cena i marka kompaktu?
Artykuł przygotowaliśmy we współpracy z Motorolą, więc eksponowaliśmy nazewnictwo wyłącznie ich produktu.
Proszę podać parametry techniczne i cenę, bez nazwy firmy.
Jeśli ma być rzetelnie, to proszę uwzględnić cenę kompaktu 2000,00 – 2200,00 zł
oraz aprat 20-21 mpx.
W przeciwnym razie jest to lanie wody na zamówienie sponsora.
Jak najbardziej Twoje zastrzeżenia rozumiem, przy czym założenie przyświecające tekstowi było takie, że porównujemy tani kompakt (cyt.: „Spójrzmy jednak na podstawy – w jaki sposób smartfon może zastąpić prosty aparat?”) ze smartfonem – i tu akurat padło na Motorolę.
Tekst jest, oczywiście, sponsorowany, co oznaczyliśmy odpowiednią adnotacją w momencie publikacji. Nie oznacza to jednak, że nie jest rzetelny czy rozmijający się z faktami. Zwłaszcza, jeśli operujemy pod założeniem wyszczególnionym wyżej. 🙂
Kompakt za 2000-2200 będzie robić zdjęcia lepsze, co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości. To już aparaty z najwyższej półki w swoim segmencie. Jak rozumiem, ceny nie wziąłeś z kosmosu i chcesz odnieść się do kosztu telefonu.
Problem w tym, że w telefonie dostajemy milion innych funkcji, a aparat jest tylko jedną z nich. Dlatego też, decydując się na smartfon, nie kupujemy aparatu za 2 tys. złotych. Kupujemy aparat za zdecydowanie niższą kwotę. Tę, z kolei, trudno oszacować, bo poza cenami poszczególnych komponentów trzeba też myśleć o pracy programistów i projektantów.
Idąc więc dalej – sprawdzamy, czy mając telefon flagowy, z intensywnie promowaną przez danego producenta możliwością fotografowania, jest w stanie zastąpić aparat. Ale prosty aparat, działający na podobnej zasadzie, co stockowa aplikacja.
I jeszcze jedno – mówisz o sprzęcie 20-21 megapikselowym. Nasz miał równo 20 megapikseli, a 2000 nie kosztował (precyzując – ok. 450-500 złotych). Nie od ilości pikseli zależy jakość zdjęć. Przede wszystkim liczy się tu fizyczna wielkość (przekątna) matrycy, jakość optyki, oprogramowanie…
Mam nadzieję, że przynajmniej w części rozwiałem Twoje wątpliwości. Korzystając z okazji – spokojnych świąt!
Dobre kompakty za 600-800 zlotych deklasuja kazdy telefon w jakosci zdjec.
Aparat w telefonie to jedynie bajer dodatek i zabawka a nie zdjecia.
Porzadna stabilizacja, zoom , lepszy obiektyw z dobrym szkłem , a nie główka od szpilki jak w telefonie. Tak samo szybkie wygodne dzialanie.
Zależy, czego szukasz i czego oczekujesz. Idąc dalej Twoim tokiem rozumowania można przyjąć, że kompakt za 600-800 złotych to zabawka, którą deklasuje porządna lustrzanka.